Wiecie, że żeli pod prysznic używam dużo 😉 schodzi mi tego sporo, jednak peeling też mam zawsze pod prysznicem. Lubię mocniejsze ździeraki i takich zawsze szukam. Dziś kilka słów o peelingu, na który miałam już chęć od dawna....
Avon, Planet Spa
Głęboko oczyszczający peeling do ciała z minerałami z Morza Martwego
Peeling jest drobnoziarnisty ale porządnie ździera. Fajnie rozprowadza się na całym ciele, nie ucieka z niego tylko działa. Przy tym cudnie pachnie, uwielbiam ten zapach Morza Martwego 😀 w kosmetykach.
Niby drobne ziarenka, ale jest ich mnóstwo i razem dają czadu. Oczywiście pozytywnie, nie krzywdzą, a dobrze wygładzają.
Próbowałam go także do twarzy tak trochę delikatnie i całkiem dobrze siebie radził, nie podrażnił, a wygładził skórę.
Miły, zapachowo akcent na koniec prysznica.
Trochę nie fajnie, że ma w składzie alkohol denat, dlatego tylko raz wypróbowałam na twarzy w sumie głównie broda i czoło.
Skład:
Mieliście ten peeling? Równie pozytywnie na Was wpłynął? Ja myślę, że jeszcze go kupię jak ten dobije dna.
Miłego wieczoru
Dorotxy
musze przyznać, ze peelingów z planet spa nie używałam, ale te z sesnses są fajne
OdpowiedzUsuńTak do tych z Senses też się przekonałam :)
UsuńLubię go bo daje efekt "ipasku". OPdobny jest oliwkowy i z masłem shea.
OdpowiedzUsuńo właśnie, efekt piasku, dokładnie :)
UsuńMam go chyba w zapasach :)
OdpowiedzUsuńMoże i Tobie przypadnie do gustu :)
UsuńMiałam tylko peeling i maseczkę do twarzy z tej serii. Miło wspominam te produkty :)
OdpowiedzUsuńZapach mają zarąbisty :)
UsuńNie miałam okazji używać :)
OdpowiedzUsuńCzyli całkiem przyzwoicie :D
OdpowiedzUsuńnigdy go nie miałam, ale widziałam kilka pozytywnych opinii :)
OdpowiedzUsuńJa też i dlatego w końcu się skusiłam :)
Usuń